Moja Przygoda

Droga do Tytułu Arcymistrza

Zapoznaj się, jak krok po kroku spełniałem jedno ze swoich największych szachowych marzeń

Poznaj moją historię

Pasja, Przygoda, Poświęcenie

Czyli zasada 3P. Uważam, że każda z tych rzeczy łączy się ze sobą lub jest jej oczywistą konsekwencją. Wiem na pewno jedno: niczego, co wydarzyło się w tej historii, nie żałuję.

Jeśli cierpisz na nadmiar wolnego czasu, a dodatkowo ciekawi Cię, jak krok po kroku przebiegała moja przygoda z szachami, to zapraszam do lektury! Długiej, ale szachowo na pewno trochę się działo.

Szachowa pasja

Moja szachowa podróż w liczbach

Arcymistrz w historii Polski

0.

Najwyższy ranking FIDE

0

Subskrybenci YouTube

0+

Wyświetlenia YouTube

0+
"Gdy nie odczuwasz elementu frajdy, bez sensu jest starać się być w czymś najlepszym."

Magnus Carlsen

Najlepszy szachista w historii

Droga do Arcymistrzostwa

  • Pierwsza Norma Arcymistrzowska

    1-9 sierpnia 2023Dilijan, Armenia

    Memoriał Arsena Yegiazaryana

  • Druga Norma Arcymistrzowska

    17-25 sierpnia 2024Skanderborg, Dania

    Arcymistrzowski Turniej Kołowy Smuk Skak

  • Trzecia Norma Arcymistrzowska

    8-19 listopada 2024Petrovac, Czarnogóra

    Indywidualne Mistrzostwa Europy

  • Oficjalne nadanie tytułu Arcymistrza

    9 kwietnia 2025

    Oficjalnie przyznany przez FIDE

Moje najważniejsze osiągnięcia

11-krotny Mistrz Polski Juniorów
Wicemistrz Polski w szachach klasycznych
Mistrz oraz Wicemistrz Polski w szachach błyskawicznych
Wicemistrz Polski w szachach szybkich

Moja Przygoda

Pierwszy klub szachowy

W wieku 7 lat, zasady gry w szachy poznaję dzięki swojemu tacie, który uznał, że szachy będą ciekawą formą spędzenia czasu, zamiast grania na komputerze (co oczywiście robiłem z dużą namiętnością 😀). Spodobały mi się do tego stopnia, że nawet samemu lubiłem się bawić figurkami

W pierwszej klasie podstawówki, przedmiotem obowiązkowym są szachy. Pani Urszula Ulecka (ówcześnie Jaremiszyn), nauczycielka szachów, zauważyła wymądrzającego się chłopca, który podnosi rękę kiedy tylko może i rozwiązuje wszystkie zadania (pewnie to były maty w 1 lub 2 ruchy 😂). Szybko zabiera mnie na kółko szachowe, gdzie trafiam pod skrzydła Pani Kamili Klimaszewskiej, a stamtąd do mojego pierwszego klubu szachowego - MKSz MDK Białystok.

Niedługo później idę na swój pierwszy w życiu turniej szachowy - Ligę Szkolną w Białymstoku. Zdobywam w niej 4 punkty na 7 partii, co obiektywnie jest naprawdę w porządku wynikiem, ale pamiętam to naprawdę jak dziś, kiedy wracam zdenerwowany (przegrałem 3 partie w całym turnieju), trzaskam drzwiami w domu, jednym słowem jestem naprawdę wkurzającym i obrażonym na cały świat dzieciakiem. Chociaż kto wie, może to właśnie dopiero kiełkująca ambicja wyzwalała takie zachowania? 🤔

Pierwszy turniej szachów klasycznych w Białymstoku
Pierwszy turniej szachów klasycznych w Białymstoku

Kontynuacja 2009-2011

W roku 2010 zostaję Mistrzem Województwa do lat 8. To właśnie tam zostało zrobione legendarne zdjęcie, które przy moim nazwisku na Chessarbitrze panuje do teraz 😂
Dodatkowo biorę udział w Mistrzostwach Polski po raz pierwszy w życiu i zajmuję wysokie 8 miejsce. Zobaczcie, jaka inna znana postać na naszym polskim podwórku sięga po złoty krążek. Zobacz wyniki Mistrzostw Województwa do lat 8 →

W 2011 roku zostaję trochę niespodziewanie - jako 9-latek - Mistrzem Polski do lat 10 w szachach szybkich! Zdobywam tym samym swoje pierwsze złoto Mistrzostw Polski! Gra ze starszym rocznikiem nigdy nie jest niczym prostym, ale w tamtym momencie po prostu wszystko działało, a przede wszystkim BRAK OCZEKIWAŃ. Jako underdog zależało mi tylko na grze w szachy, a nie na wyniku. To poniekąd ciekawe motto - jak nie masz oczekiwań, to nie możesz się zawieść, ciekawe motto - jak nie masz oczekiwań, to nie możesz się zawieść, jedynie co, to mile zaskoczyć! Zobacz wyniki Mistrzostw Polski do lat 10 w szachach szybkich →

Wydaje mi się, że po tym dużym sukcesie, Pani Kamila uznaje, że potrzebuję jeszcze większego wsparcia szachowego. Robi rozeznanie w terenie i rozpoczynam współpracę z pierwszym arcymistrzem z białostockiej ziemi - Piotrem Bobrasem, który pokazuje mi, jak wyglądają szachy na najwyższym poziomie i który dołożył ogromną cegłę do sytuacji, w której jestem teraz.

Jakub Kosakowski na Mistrzostwach Województwa U8
Jakub Kosakowski na Mistrzostwach Województwa U8

Pierwsze Mistrzostwa Polski

W marcu, 2012 roku, wybieram się na swoje pierwsze Mistrzostwa Polski w szachach klasycznych. W mroźnym Poroninie gra mi się dobrze, po drodze rywalizuję z kolegami, którzy do dzisiaj grają w szachy na naprawdę wysokim poziomie (Radek Psyk, Paweł Teclaf, Miłosz Szpar, Janek Kokoszczyński - niezła ekipa!). Na osobne wyróżnienie zasługuje jednak runda 8 - partia czarnym kolorem z Mateuszem Lisem. Partia, która w zasadzie zadecydowała o wynikach końcowych i o mojej dalszej przyszłości. Partia, której naprawdę nie miałem prawa wygrać.

Jak można zobaczyć na obrazku - mam samą wieżę, dodatkowo na 8. linii. Dwa białe, złączone pionki w połączeniu z wieżą broniącą króla od szachów powinna załatwić sprawę bardzo szybko. Przegrana w tej partii skreśla moje szanse na złoto i stawia pod dużym znakiem zdobycie jakiegokolwiek medalu. Niby się bronię, czasami gram na sztuczki patowe. Więc po co o tym piszę, zremisowałem tę partię? Nie, wygrałem. Przeciwnikowi spadł czas… 99 na 100 partii, po prostu bym w tej pozycji przegrał, ale akurat ta jedna jedyna partia, musiała zakończyć się inaczej. Prawdziwy czarny łabędź. Zdobywam więc swoje pierwsze złoto w szachach klasycznych, podkreślając raz jeszcze, że był to naprawdę mój pierwszy udział w klasycznych Mistrzostwach! Zobacz wyniki Mistrzostw Polski do lat 10 →

Końcówka partii z Mateuszem Lisem, ja gram czarnym kolorem
Końcówka partii z Mateuszem Lisem, ja gram czarnym kolorem

Mistrzostwa Świata i Akademia Szachowa

Zwycięstwo w Mistrzostwach zapewnia mi awans na Mistrzostwa Świata Juniorów, oraz miejsce w Kadrze Narodowej Juniorów (Akademia Szachowa). W maju tego samego roku mam już pierwszy raz w COS (Centralny Ośrodek Sportu) w Spale. Trochę śmiesznie to wygląda z boku, że małe szachowe łebki znajdują się w tym samym miejscu, co lekkoatletyczni olimpijczycy, czy siatkarze (widziałem Mariusza Wlazły i Michała Winiarskiego! Tylko bałem się podejść do nich i sobie zrobić zdjęcie 😭).

Przechodząc do rzeczy, to Akademia dawała mi dużo korzyści, ale też olbrzymią radość - miałem styczność z wieloma rówieśnikami, którzy podzielali pasję do szachów jak i z trenerami, mających ogromne doświadczenie w prowadzeniu juniorów. W zasadzie wszystkie nazwiska, które kojarzą się Wam z polskim szachowym podwórkiem, były powołane właśnie Akademii (np. Świercz, Duda itp).

Mistrzostwa Świata U10 w Mariborze

Mistrzostwa Świata Juniorów w Mariborze wspominam dobrze, przepotężna impreza, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem ludzi z innych kontynentów grających w szachy. Grałem z szachistami z całej rozciągłości świata - od USA aż po Koreę! Wynik przeciętny, ale doświadczenia na pewno zyskałem sporo! 😀 Warto wspomnieć, że w trakcie Mistrzostw, w przygotowaniach do partii pomagał mi Pan Marek Matlak, z którym kontakt nawiązany został właśnie w trakcie sesji Akademii Szachowej. Zobacz wyniki Mistrzostw Świata do lat 10 w Mariborze →

Od lewej: Mateusz Lis, Paweł Teclaf, Jakub Kosakowski, Radosław Psyk, Miłosz Szpar, Damian Dąbrowski.
Od lewej: Mateusz Lis, Paweł Teclaf, Jakub Kosakowski, Radosław Psyk, Miłosz Szpar, Damian Dąbrowski.
Reprezentacja Polski na Mistrzostwach Świata w Mariborze
Reprezentacja Polski na Mistrzostwach Świata w Mariborze

Rozwój kariery juniorskiej

Przez kolejne lata cały czas się rozwijam, pod okiem rodziców i trenera. Uważam, że świetną decyzją było wsadzanie mnie w silniejsze grupy turniejowe. W wieku 10 lat mogłem wziąć udział w Mistrzostwach Województwa do 11 lat, ale tata uznał, że lepszą lekcją będzie dla mnie ogrywanie się z jeszcze starszymi, więc grałem w grupie do 13 lat. Kiedy była okazja, to brałem udział w turniejach w wyższych grupach rankingowych (np. grupa A zamiast grupy B). Więcej partii przegrywałem, co za tym szło, za młodego w zasadzie nie wygrywałem zupełnie turniejów. Cele były długoterminowe - miałem zdobyć doświadczenie i ograć się z dużo lepszymi szachistami ode mnie. To był naprawdę dobry ruch.

Ambicja i juniorskie sukcesy

W szachach juniorskich byłem w zasadzie jednym z najlepszych i faworytem, do zdobywania medali. Nie było roku, w którym nie zdobyłem złota na Mistrzostwach Polski w jednym z trzech temp gry (szachy klasyczne, szybkie czy błyskawiczne). Frustrowały mnie wręcz turnieje, w których medalu nie zdobywałem (pamiętam MP w Olecku 2016, kiedy to po przegranej partii, darłem zapis partii po przegranej, zalany łzami uciekałem z sali gry i trzaskałem drzwiami hotelowymi po powrocie do pokoju). Dzisiaj już bym się tak nie zachował, ale wtedy dawałem upust swoim emocjom bardzo mocno. Sumarycznie zdobyłem we wszystkich Mistrzostwach Polski 18 medali (11 złotych, 6 srebrnych, 1 brązowy) oraz 2 medale, złoty i srebrny w szachach drużynowych, już w barwach MUKS Stoczek 45 Białystok, który reprezentowałem przez 10 lat swojej przygody (2013-2023).

Talent - błogosławieństwo, czy przekleństwo?

Swoje podejście do szachów w czasach juniorskich określiłbym chyba jak każdy - naprawdę mogłem dać z siebie więcej. Pomocne, ale też poniekąd zgubne było to, że pewne rzeczy po prostu przychodziły mi łatwiej. Kiedy wyjeżdżałem na 2 tygodnie na turniej, trzeba potem było wrócić do szkoły - to z nadrabianiem zaległości nigdy nie było większych problemów. W szachach było podobnie, z zajęć szachowych z trenerem chłonąłem wiedzę naprawdę szybko i zostawała ona ze mną na długo. Wtedy myślałem, że to wystarcza w zupełności. Jedyna rzecz, nad którą chciałem pracować w domu, to zadania taktyczne, bo była to jak dla mnie najprzyjemniejsza część szachów. Pewnie to i dlatego, liczenie wariantów oraz zmysł taktyczny to moje najmocniejsze strony, ale cała reszta została zaniedbana.

Droga do tytułu mistrza międzynarodowego + szachowa samodzielność

W 2017 roku zakończyłem współpracę z Piotrem Bobrasem. Bardzo było mi smutno z tego powodu – kilka niefortunnych decyzji wpłynęło na tę sytuację. W międzyczasie miałem krótki epizod z byłym trenerem JKD, panem Leszkiem Ostrowskim. Niestety muszę przyznać, że umknęło mojej uwadze, kiedy ten epizod się skończył – dosłownie i w przenośni. W zasadzie od tamtego momentu byłem już skazany sam na siebie. Wiedziałem, że od teraz mój progres będzie zależał w stu procentach ode mnie.
W 2018 roku zdobyłem swoją pierwszą normę na tytuł mistrza międzynarodowego (IM). Pokonałem także po raz pierwszy w partii klasycznej arcymistrza (Vitaliya Bernadskiego) oraz przekroczyłem ranking 2400 na liście rankingowej.
W 2019 roku zdobyłem drugą normę IM.
W 2020 roku wywalczyłem trzecią normę IM, tym samym zostając mistrzem międzynarodowym. samym zostając mistrzem międzynarodowym. Po drodze wziąłem udział w moich ostatnich, a zarazem najdziwniejszych Mistrzostwach Polski, które trwały tylko osiem rund. Ostatnia runda została odwołana z powodu pandemii, zakończenie nie odbyło się, a puchary i medale wręczono dopiero kilka miesięcy później. Biorąc szybki remis w ósmej rundzie z Pawłem Teclafem, liczyłem na łatwe kojarzenie w ostatniej rundzie, co wówczas było bardzo prawdopodobne. Nikt jednak nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Wniosek z tego prosty – nigdy nie warto na coś liczyć, trzeba działać i zawsze dawać z siebie maksimum. Zobacz wyniki Mistrzostw Polski do lat 18 →

Przełomowy rok

Przełomowy moment w mojej szachowej przygodzie (karierą jeszcze tego nazywać nie chcę 😃) rozpoczął się w 2021 roku. Po napisanej (i zdanej!) maturze poszedłem aplikować na uczelnię wyższą, w duchu znanego schematu: liceum – studia – praca. Od samego początku nie byłem co do tego przekonany (nigdy nie widziałem siebie pracującego w zawodzie), ale skoro wszyscy tak robią, to przecież nie mogłem być inny.

Zimowa podróż na Mistrzostwa Polski U20

Jest grudzień. Śnieg pada, na ulicach lód. Wsiadam w auto i wraz z ekipą czterech kolegów jedziemy 600 km. Była to moja pierwsza tak długa podróż (poprzedni rekord to Warszawa, niecałe 200 km – więc teraz wyzwanie ponad trzykrotnie większe). Dojeżdżamy do Pokrzywnej, popularnego wśród szachistów miejsca w Polsce – choć prawdopodobnie nikt z was o nim nie słyszał. Niekiedy łapał mi się tam nawet czeski roaming. Wszystko po to, by wziąć udział w Mistrzostwach Polski do lat 20.

Po sześciu rundach nic szczególnego nie zwiastowało, że coś się w moim życiu zmieni. Miałem przeciętny wynik 4 punktów z 6 partii i znajdowałem się w dolnej części pierwszej dziesiątki. Do lidera turnieju, serdecznego kolegi Kosmy, traciłem cały punkt.

W ósmej rundzie trafiliśmy właśnie na siebie. Wieczór wcześniej ponad pięć godzin przygotowywałem ryzykowny wariant Blumenfelda, co było w tej sytuacji turniejowej jak najbardziej uzasadnione. Ryzyko się opłaciło – wygrałem miniaturkę po naprawdę dobrej partii. Do tego dołożyłem zwycięstwo w dziewiątej rundzie. Była to ostatnia partia tej rundy, trwała ponad pięć godzin i trzymała w napięciu do samego końca. W zasadzie aż do ogłoszenia wyników nie wiedziałem, kto sięgnie po złoty krążek, ponieważ decydowała punktacja pomocnicza.

Złoto i nowe możliwości

Pojawiły się wyniki – już wszystko wiedziałem. 13 grudnia zostałem Mistrzem Polski U20. Ciekawostką jest, że wicemistrzem został Antek Kozak, szerzej znany jako AntonChess. Zobacz wyniki Mistrzostw Polski U20 →

Mistrzostwo Polski zagwarantowało mi udział w dwóch wielkich imprezach: awans do Mistrzostw Polski 2022 – najbardziej prestiżowych indywidualnych rozgrywek krajowych, oraz dziką kartę na Mistrzostwa Świata w szachach szybkich i błyskawicznych (R&B – Rapid and Blitz). Te odbywały się w Warszawie, w hotelu Novotel w samym centrum miasta. Gdy zobaczyłem, jakie furtki się przede mną otwierają i w jakich turniejach mogę wziąć udział, uznałem to za znak – znak, by postawić na szachy.

Pozostało mi korzystać z ostatnich miesięcy legitymacji studenckiej, powiedzieć rodzicom o swoim odważnym i trochę spontanicznym pomyśle (co nie było łatwe, bo do rozmowy zebrałem się dopiero w Nowym Roku) oraz spróbować spełnić swoje marzenia.

Lekcja pokory

W 2022 roku po raz pierwszy biorę udział w Indywidualnych Mistrzostwach Europy. Ogromne wydarzenie i przede wszystkim naprawdę silny turniej, gdzie jako mistrz międzynarodowy (IM) rozstawiony jestem ze startowym numerem 130! Pierwsze takie doświadczenie, kiedy arcymistrzowie 2550+ budzą we mnie bardzo duży respekt i nie jestem w stanie z nimi nawiązać równej walki. Wynik końcowy jest więc znacznie poniżej oczekiwań. Zobacz wyniki Mistrzostw Europy 2022 →

Podobnie dzieje się na Mistrzostwach Polski w Kruszwicy, które ówcześnie rozgrywane były systemem pucharowym. Losowanie numerów jest na odprawie technicznej, która ma miejsce dzień przed główną drabinką. Wszyscy podchodzą i losują numery - Arcymistrzowie Wojtaszek, Bartel, Soćko, Moranda itp. Wszyscy niesamowicie doświadczeni, Mistrzostw Polski to oni pewnie zagrali więcej niż ja mam lat. Gdzie tam ja do nich się będę pchał, mały skromny szaraczek. W końcu moja kolej i losuję swój numer - wychodzi na to że gram z Arcymistrzem Wojciechem Morandą - uznanym trenerem, autorem książek i świetnie przygotowanym debiutowo zawodnikiem. Wojtek był gdzieś mniej więcej w swoim peaku rankingowym, bo około 2630 FIDE. Od razu mam w głowie myśl: “o nie, błagam, tylko nie on”. Swój mecz przegrywam wynikiem 1.5-0.5, co oznacza, że jestem wyeliminowany i wchodzę do tzw. drabinki przegranych. Nie ma to jednak już znaczenia w dalszej części historii. To jest chyba ostatni raz, kiedy rozpłakałem się po partii szachów. Zobacz wyniki Mistrzostw Polski 2022 →

Po kilku miesiącach rozumiem, że rok 2022 to dla mnie bardzo cenna i ciężka do przetrawienia lekcja. Zdaję sobie sprawę, że świat do którego tak bardzo chciałem wejść, nie jest wcale taki kolorowy. Wokół jest wielu przeciwników, ale największym z nich jestem ja sam. Dopóki nie przestanę się bać, czuć respektu do swoich oponentów i nie zacznę dostrzegać swoich mocnych stron, dopóty będę stał w miejscu. Ten rok to była duża przestrzeń do wyciągania wniosków i stawania się kimś lepszym.

Jakub Kosakowski W trakcie Mistrzostw Europy 2022
W trakcie Mistrzostw Europy 2022

W pogoni za tytułem arcymistrza

Cel na ten rok był prosty – zdobyć tytuł arcymistrza. Aby go uzyskać, trzeba było zdobywać normy. Niestety, zrobienie norm arcymistrzowskich w Polsce jest niemalże niemożliwe, więc konieczne było szukanie turniejów zagranicznych, co wiązało się z dodatkowymi kosztami.

Mistrzostwa Europy i feralna runda nr 7

Pierwszym poważnym turniejem w kalendarzu były, podobnie jak w ubiegłym roku, Mistrzostwa Europy. Tym razem moja gra była jednak zupełnie inna. Remisy (nieszczęśliwe, bo z pozycji wygranych!) z arcymistrzami klasy 2700+, Predke i Esipenko, oraz przekonujące zwycięstwa ustawiły mnie w świetnej pozycji do walki o pierwszą normę arcymistrzowską.

Swoją partię z rumuńskim arcymistrzem Lupulescu rozegrałem naprawdę dobrze od samego początku. Mimo gry czarnymi szybko wyrównałem w Obronie Nimzowitscha, trzymałem dobrą kontrolę nad czasem i prowokowałem przeciwnika do błędów. W 34. ruchu Lupulescu wykonał fatalne posunięcie Wxf7??, na pierwszy rzut oka wyglądające tragicznie. Niestety nie dostrzegłem prostego Ha5!, wygrywającego od ręki.

27 partii w 29 dni – spontaniczne decyzje

Kilka miesięcy później podjąłem spontaniczną decyzję o udziale w trzech turniejach z rzędu. Najpierw zwyciężyłem (!) w Openie w Pieszczanach, potem zająłem 6. miejsce w Openie w Pardubicach. Następnego dnia byłem już w Warszawie, gdzie czekałem na samolot do Erywania na Arcymistrzowski Turniej Kołowy.

Zagrałem 27 partii klasycznych w 29 dni – ogromne wyzwanie. Okazało się jednak, że spontaniczne decyzje mogą być trafione – właśnie w Armenii zdobyłem swoją pierwszą normę arcymistrzowską! Zobacz wyniki turnieju w Armenii →

Mistrz Polski w Blitzu i przełom w Uzbekistanie

W międzyczasie zostałem także Mistrzem Polski w szachach błyskawicznych, co otworzyło mi drogę do Mistrzostw Świata R&B w Uzbekistanie. Zobacz wyniki MP w Blitzu →

W Uzbekistanie wydarzyły się rzeczy przepiękne. Solidny występ w szachach szybkich był jedynie wstępem. Prawdziwy przełom nastąpił w turnieju Blitza, gdzie pokonałem między innymi Nodirbka Abdusattorova, jednego z największych szachowych talentów świata.

Choć potem przegrałem pięć partii z rzędu, najważniejsze było coś zupełnie innego – zdobyłem ogromną pewność siebie. Odblokowałem w sobie przekonanie, że mogę wygrać z każdym, i przestałem odczuwać respekt przed rywalami.

Droga pełna wzlotów i upadków

Z Uzbekistanu wróciłem chory – miałem coś na kształt anginy, kompletny brak apetytu i energii życiowej. Najchętniej zostałbym w łóżku. Mimo to, zmotywowany do zdobycia kolejnej normy arcymistrzowskiej, wybrałem się na turniej kołowy do Grecji. Wyjazd wspominam dobrze pod względem atmosfery (nawet dostałem urodzinowy tort przed jedną z partii!), jednak wynik był zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Niedługo potem założyłem swój kanał na YouTube – KosakChess, który na moment pisania tego tekstu zdobył ponad 3600 subskrybentów 😀

Kolejne próby, kolejne rozczarowania

Turniej Open na Minorce zaczął się kiepsko – traciłem ranking, grałem przeciętnie, a moim głównym zajęciem było jedzenie 10 kawałków pizzy na kolację. Następna kołówka w Grecji, na którą pojechałem z Miłoszem "Szparumenem", zakończyła się utratą normę w ostatniej rundzie. Na Mistrzostwach Polski przegrałem kluczową partię z Wojciechem Morandą (znowu!!!), co pozbawiło mnie kolejnej szansy. Również na Otwartych Mistrzostwach Krakowa w ostatniej rundzie, grając na "must-winie", zremisowałem i straciłem kolejną okazję do zdobycia normy.

Mimo dobrej gry i wiary w swoje umiejętności czułem, że zawsze czegoś brakowało. Po trzykrotnym zaprzepaszczeniu szans na normę w ostatnich rundach zacząłem odczuwać presję psychiczną.

Pozytywnym akcentem był lipcowy Open w Marsylii, gdzie po raz pierwszy osiągnąłem ranking FIDE 2500, co jest jednym z wymogów na drodze do tytułu arcymistrza.

Dania – przełamanie impasu

W sierpniu zdecydowałem się na samotny wyjazd do Skanderborgu w Danii. Dzięki uprzejmości Filipa Olsena, kolegi klubowego z polskiej ligi, mogłem nocować w jego domu, a wspólnie uczestniczyliśmy w Arcymistrzowskim Turnieju Kołowym "Smuk Skak".

Początek turnieju był niezły, a w 6. rundzie wygrałem z IM Mariusem Frommem partię, której zdecydowanie nie powinienem był wygrać – rywal zmarnował wiele okazji. Czułem wtedy, że może wydarzyć się coś niezwykłego.

W rundzie ósmej pokonałem gospodarza, Filipa Olsena, czując przy tym mieszane uczucia. Partię zakończyłem efektowną ofiarą hetmana. Zobacz zapis partii →

W ostatniej rundzie wystarczał mi remis z Łukaszem Licznerskim. Mając w pamięci wcześniejsze niepowodzenia, stres był ogromny. Po pięciu ruchach zaproponowałem remis, a Łukasz, po długich minutach namysłu, zgodził się. Zdobyłem w końcu drugą normę arcymistrzowską!

Mistrzostwa Europy – finałowa batalia o normę

Po solidnych występach w ligach polskiej i chorwackiej, wybrałem się na Mistrzostwa Europy do Czarnogóry. Początek turnieju był trudny – po 4. rundzie byłem kompletnie rozbity, rozgrywając partię katastrofalną. Zobacz relację wideo z całego turnieju →

Jednak już w 7. rundzie odniosłem największe zwycięstwo rankingowe w swojej dotychczasowej karierze, pokonując młodą turecką gwiazdę, 17-letniego GM Ediza Gurela (FIDE 2635). Zobacz relację wideo z całego turnieju →

W decydującej 9. rundzie zmierzyłem się z zawodnikiem TOP 100 świata – GM Jonasem Bjerre (FIDE 2650). Po nieudanym otwarciu i presji czasowej nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji – przeciwnik popełnił rażący błąd, tracąc pionka. Przewagę wykorzystałem perfekcyjnie, zwyciężyłem i zdobyłem trzecią, ostatnią normę arcymistrzowską!

Bliski byłem nawet kwalifikacji do Pucharu Świata – potrzebowałem 2/2 na finiszu. Wygrałem w 10. rundzie z kolejnym silnym arcymistrzem 2600+, a ostatnią partię zremisowałem. Mimo to skończyłem turniej ze świetnym bilansem – 21 punktów rankingowych na plusie i upragniony tytuł arcymistrza.

Ten rok nauczył mnie przede wszystkim tego, że warto walczyć do końca. Nawet jeśli wszystko wydaje się bez sensu, konsekwencja i determinacja ostatecznie przynoszą rezultaty.

Szachowa przygoda trwa!

Cóż, ten rok jeszcze trwa, ale na pewno tutaj wrócę, kiedy będę miał czym się pochwalić (lub pożalić!). Na chwilę obecną moja strona internetowa funkcjonuje, kanał na YouTube powoli się rozwija, a szachowa przygoda będzie dążyć do tego, by stała się karierą 🙂